sobota, 10 grudnia 2011

z wizytą w plemieniu Karen

Region: Tajlandia, Chiang Mai
Sprzęt: Nikon d3100
Okres: 2011
    
       Plemię Karen, o których mowa zamieszkuje północną część Tajlandii. A dokładniej są to obszary przy granicy z Birmą, - Chiang Mai oraz Chiang Rai. 
Wielu turystów wciąż jednak żyję w dużej nieświadomości o prawdziwej nazwie tego plemienia. Kobiety reprezentujące Karen określane są po prostu jako "długie szyje", "żyrafy" lub "smoczyce". Prościej, prawda?



Do dwóch najciekawszych rezerwatów, gdzie można spotkać się z kobietami Karen turyści zaliczają Mae Hon Son, w którym żyje ok. 200 kobiet lub mniejszy w okolicach miasteczka Fang. Większość biur podróży organizuje wycieczki właśnie do Fang, z tego powodu, że jest bliżej do Chiang Mai. Jeżeli wolimy podróżować sami, oczywiście do wioski można dostać się samodzielnie, np. skuterem, ale wtedy lepiej uprzednio dowiedzieć się bardzo dokładnie, jak tam trafić z mapą, bo może być problem.    
Wejście do rezerwatu kosztuje ok. 200 Bhatów (19 pln). W cenie biletu mamy możliwość robienia zdjęć, porozmawiania z przedstawicielkami plemienia (aczkolwiek kobiety nie znają języka angielskiego, zatem rozmowa sprowadza się do uśmiechów i gestykulacji) oraz zwiedzenia sobie wioski. W wiosce możemy przyjrzeć się codziennym czynnościom, którym oddają się Karen - szycie, dzierganie, gra na różnych instrumentach. W Fang mamy także okazję zajrzeć do  plemiennego domu oraz kupić ciekawą pamiątkę Handmade ze straganiku. Mówi się, że kobiety Karen są bardzo ubogie, dlatego sprzedają swoje produkty po wyjątkowo niskich cenach, a towary, które oferują, czyli torebki, naszyjniki, chusty i inne  są nieraz naprawdę piękne, szczegółowo dopracowane no i co tu ukrywać unikalne.
       Co do samych obręczy i ich genezy. 
Obręcze wykonane są z mosiądzu i zakłada się je już nawet 5-letnim dziewczynkom. Mniej więcej co 4 lata dokładana jest jedna obręcz. Ich waga może sięgać nawet ponad 5 kg! Najważniejszym faktem jest jednak to, że Karen wcale nie mają dłuższych szyj od normalnych kobiet. Obręcze nie wpływają ani na zmianę kości, ani mięśnie szyjne właścicielki. Wygląd "Żyrafy" to tylko iluzja. 
       Istnieje wiele legend, próbujący tłumaczyć genezę noszenia obręczy na szyjach przez Karen. Mi najbardziej podoba się ta, która głosi, że inicjatorami tego pomysłu nie były wcale kobiety, lecz  mężczyźni, którzy chcąc chronić swoje partnerki przez pożądaniem ze strony innych mężczyzn, próbowali swoje kobiety troszkę oszpecić zmuszając je do zakładania metalowych obręczy (...)     
       Dla ciekawostki, z najnowszych informacji - ONZ poinformowało, że na przestrzeni ostatnich lat, władze Tajlandii praktycznie uniemożliwiają kobietom z plemienia Karen opuszczać kraj. Podejrzewa się, że są one zatrzymywane, z powodu atrakcyjności, jaką odgrywają w lokalnej turystyce.  





3 komentarze:

  1. Ciekawa relacja. Dobrze się czyta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobrze napisane i bardzo dobrze się czyta. Tyle ze spraw technicznych. Co mnie zastanawia to to, że kobiety te żyją w rezerwacie, czy to nie jest trochę niehumanitarne? A kolejna rzecz, która mnie zastanawia to to, czy nie jest im ciężko funkcjonować z tymi obręczami na szyi? Mam na myśli to, że nawet w dół nie mogą się spojrzeć...
    Pozdrawiam Izabelo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za komentarz. Czy przeszkadza to, w pracy? Zapewne tak. Nie jest to zbyt przyjemne w noszeniu. Co do rezerawtu, to tak naprawdę, tam gdzie turyści mają dostęp, wszystko jest strasznie skomercjalizowane, tak więc to jest ich miejsce pracy. W naturlanych warunkach, nie jest to rezerwat tylko miła, spokojna wioska w zapewne jeszcze piękniejszych zakamarkach tajskich gór. Pozdrawiam! I.P.

    OdpowiedzUsuń